^

Robert Kubica - Klub Kibiców

czwartek, 19 lipca 2012

mb f1talks.pl -o Robercie dla Klubu…Czyli tam i z powrotem.Aktualizacja

 Dziś razem z naszym gościem cofniemy się o kilka miesięcy wstecz a mianowicie do wielkiej Soboty Świąt Wielkanocnych, kiedy to Robert uczestniczył w testach zespołu Erreffe.
Kubica zasiadł za kierownicą Renault Clio S1600 i pokazał to co pokazał.
Szaleńcza jazda Roberta i znakomite wyniki uświadomiły nam że z Robertem jest już lepiej a nowy 2012 rok będzie z pewnością bardzo ciekawym rokiem nie tylko dla Roberta ale i dla nas.
Jeden z naszych kolegów z “branży” dotarł do autora zdjęć tych “Kubicowych przejazdów”
przeprowadził z nim nawet wywiad, z którym stało się to co się stało a pamiętamy przecież doskonale jak to było.
Ale jak to było od kuchni…

Poczytajmy.                              

                                                         TOMek.





Kiedy kilka dni temu TOMek poprosił mnie o napisanie
kilku słów, dotyczących wywiadu z fotografem, który był obecny podczas
ostatniej próby rajdowej Roberta Kubicy, pomyślałem, że nie ma sensu
do tego wracać. Zadałem kilka pytań, Kevin odpowiedział – nic
wielkiego. Jednak po dłuższym zastanowieniu uświadomiłem sobie, że
opisanie tej historii oraz kilku innych, które wydarzyły się nieco
wcześniej może być dla wielu z Was ciekawą lekturą.

Mimo, że mój blog jest już w sieci grubo ponad dwa lata, to nigdy nie
starałem się kształtować jego tematyki jedynie wokół osoby naszego
kierowcy. Skłamałbym, gdybym napisał, że podchodziłem do niego tak
samo, jak do innych kierowców, ale zawsze starałem się zachować zdrowy
dystans. Podobną postawę chciałem zachować również w momencie, kiedy
Robert zamienił wygodny fotel w bolidzie na salę operacyjną.
Milczeniem chciałem wyrazić to, co czułem bezpośrednio po wypadku, a
jednocześnie nie miałem najmniejszej ochoty wpisywać się na listę
ekspertów, którzy na poczekaniu mieli setki scenariuszy dotyczących
zarówno samego wypadku jak przyszłości naszego kierowcy.
Kolejne miesiące, to okres kiedy z uwagą śledziłem wszelkie
doniesienia dotyczące poprawy stanu zdrowia Roberta. Media głównego
nurtu świetnie spełniały swoją rolę i nie czułem większej potrzeby,
aby zaglądać głębiej i szukać przysłowiowej “dziury w całym”. Z
drugiej strony, czego jako “niedziennikarz” mógłbym się dowiedzieć,
skoro nawet profesjonalistom przystawiało przy próbie zbliżenia się do
źródła.
Puntem zwrotnym w całej sytuacji był wywiad Adama Maleckiego z Igorem
Rosello, wyemitowany 23 października 2011 roku, w trakcie audycji
“Trzecia strona medalu”. Zauważyłem wtedy, że bardzo istotne
informacje, dotyczące stanu zdrowia Roberta poszły w eter i jedyne, co
po nich pozostało następnego dnia, to kilka wpisów na Twitterze oraz
forach dyskusyjnych. Szybki telefon do redakcji sportowej Trójki i
krótka rozmowa z Adamem Maleckim wystarczyły, aby po kilku godzinach
informacje przekazane przez włoskiego lekarza zatoczyły szersze kręgi.
Dziś wiem, że publikacja wywiadu, który w bardzo pozytywnym świetle
przedstawiał możliwość powrotu do zdrowia Roberta Kubicy (polecam
wrócić do tego wywiadu), spotkała się z bardzo ostrą reakcją menadżera
naszego kierowcy. Daniele Morelli po tym czasie, odrzuca wszelkie
próby kontaktu, podejmowane ze strony polskich dziennikarzy, o czym
pisał Wam wcześniej, na łamach “Klubu” Adam Malecki. Oficjalne źródło
“wysycha”… Od tego momentu niczego, co zostało powiedziane i
napisane nie można być pewnym.
W międzyczasie otrzymuję od jednego z dziennikarzy telewizji Sky
potwierdzenie, że stacja dostała zgodę na wywiad z Robertem. Na kilka
dni wstrzymuję oddech czekając na to, co się wydarzy. Nie dzieje się
nic… Z tych samych ust słyszę, że wywiadu jednak nie będzie. Znając
już nieco prawa, rządzące tym sportem oraz istotną rolę mediów
zaczynam powoli dochodzić do wniosku, że strzępki informacji, które do
nas docierają z obozu Roberta wcale nie muszą iść w parze z
rzeczywistością.
Wypowiedź Jaime Alguersuariego dla radia BBC wywołałuje prawdziwą
burzę. Treść rozmowy z dziennikarzami radia BBC 5Live znałem dwa dni
wcześniej, zanim zdecydowałem się ją opublikować. Dlaczego czekałem
tak długo? Miałem cichą nadzieję, że temat zostanie wywołany przez
media głównego nurtu.. Tak się jednak nie stało, a publikacja na blogu
oraz przekazanie tych informacji przez inne media, wywołały lawinę.
Kilka dni później otrzymaliśmy zdjęcia Roberta z odcinka rajdowego
oraz toru kartingowego w Montecatini. Próba zweryfikowania informacji
dotyczących obu wydarzeń zakończyła się niepowodzeniem. Nikt nie chce
ze mną rozmawiać…
Kiedy w sieci pojawiają się kolejne zdjęcia, prezentujące przygodę
Roberta za kierownicą samochodu rajdowego sytuacja wygląda podobnie.
Najwięcej do powiedzenia w temacie mają osoby, które po kilku zdaniach
przyznają się, że nie było ich na trasie przejazdu i są to informacje
z drugiej ręki. Pomysł rozmowy z fotografem, który wykonał zdjęcia
rodzi się kilka dni później. Jest wtorek 10 kwietnia. Po krótkiej
wymianie zdań otrzymuję zgodę na wywiad. Bez większego zastanowienia
wysyłam pięć pytań, a po otrzymaniu odpowiedzi na nie, kolejne pięć.
Wrażenia z rozmowy są bardzo pozytywne, a Kevin wydaje się być otwarty
i szczery. Kontrowersyjny, jak się później okazało wywiad mam w
postaci gotowej do publikacji późnym popołudniem. Nie chcąc popełnić
żadnego błędu przy tłumaczeniu kolejny raz zwracam się o pomoc do
Adama Maleckiego, dla którego język włoski nie stanowi żadnego
problemu.
Od momentu przeprowadzenia wywiadu do jego publikacji mija kilkanaście
godzin. W tym czasie nie dzieje się absolutnie nic, w przeciwieństwie
do tego, co wydarzy się za chwilę. Informacje przekazane przez Kevina
Hegyesa szybko obiegają sieć. Kilka godzin później otrzymuję bardzo
chaotyczną informację od mojego rozmówcy, w której jestem proszony o
ściągnięcie wywiadu. Czuję, że facet znalazł się w trudnym położeniu,
więc jego prośbę realizuję w kilka minut po otrzymaniu wiadomości. W
międzyczasie kontaktuje się z mną kilku dziennikarzy gratulując dobrze
wykonanej pracy. Ich słowa mocno kontrastują z tonem wypowiedzi mocno
rozczarowanych kibiców.
Powoli zaczynam rozumieć, dlaczego wielu dziennikarzy, nie tylko
polskich, mówiąc kolokwialnie, “odpuściło” Kubicy. Temat jest
niezwykle trudny, a sprawy nie ułatwia postawa menadżera naszego
kierowcy. Z drugiej strony po co narażać się na śmieszność, tłumaczyć
się, usuwać opublikowane wywiady skoro inni kierowcy sami ustawiają
się w kolejce do rozmowy.
Choć Robert Kubica swoim milczeniem wystawił swoich wiernych fanów na
ciężką próbę, to mocno wierzę, tak samo jak wy, że wkrótce wszystkim
nam to wynagrodzi. Wyobrażacie sobie moment, w którym wchodzi na padok
w kombinezonie i z kaskiem w ręku? W takich okolicznościach chciał
wrócić i mocno wierzę, że wróci…
Z pozdrowieniami dla czytelników “Klubu” i wszystkich miłośników
sportów motorowych.
mb
f1talks.pl


Mamy jedno z nie opublikowanych nigdzie zdjęć Roberta, które zostało wykonane w dniu wczorajszym czyli 21.07.12

Za zdjęcie wielkie dzięki dla Ewy!

Klub Kibiców Roberta Kubicy
KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: marciinex
o 21:08

Udostępnij:

error: Content is protected !!