Po wyścigu na torze Spa Francorchamps Mercedes będzie miał pełne ręce roboty. Wizerunek ekipy doskonałej – pozwalającej swoim zawodnikom na wzajemne ściganie się został bardzo mocno nadszarpnięty, a wszystkiemu winna była kolizja obu kierowców stajni, do której doszło już na drugim okrążeniu.
Echa niedzielnych wydarzeń będą tematem numer jeden aż do kolejnego wyścigu, który odbędzie się na torze Monza we Włoszech już 7 września. Oczy wszystkich skierowane będą na stajnię Mercedes oraz na obu jej kierowców: Lewisa Hamiltona oraz Nico Rosberga. Czy obaj zawodnicy, którzy znają się przecież od najmłodszych lat zdołają uratować choć część przyjaźni która ich łączyła?
Mawiają, że na torze nie ma przyjaźni…Kiedyś nawet Robert Kubica wspomniał, że jeśli w F1 chcesz mieć przyjaciela, to kup sobie psa. Obecnie w stajni Srebrnych Strzał panuje wielkie napięcie – wiadomo już, kto wygra w klasyfikacji generalnej konstruktorów i tylko naprawdę totalna katastrofa mogłaby pozbawić Mercedesa tej korony, jednak walka toczy się w klasyfikacji indywidualnej, gdzie szansę na tytuł mają obaj skłóceni zawodnicy ekipy.
Na pozycji lidera mamy obecnie Nico Rosberga, który nadal utrzymuje, że w niedzielnym wyścigu na Spa nie zrobił nic złego, a na pozycji wicelidera pechowca, Lewisa Hamiltona który stwierdził, że nie ma pojęcia jak odrobi punktową stratę, ale nie ma zamiaru uciekać się do nieczystych zagrań.
Póki co wiadomo, że Mercedes wstrzymał rozmowy z Hamiltonem odnośnie przedłużenia kontraktu aż do zakończenia sezonu, bo obecnie najważniejsze jest to, co dzieje się na torze. Rosberg ten temat ma już z głowy, bo swoją umowę przedłużył kilka tygodni temu. Czy ten duet sprawdzi się w przyszłości? Nic straconego, jednak walka o to co najważniejsze – o tytuł – może wyzwolić w każdym nawet morderczy instynkt, bo nikt nie chce odpuścić, każdy chce wygrać. Po to właśnie są w F1 – by święcić triumfy. Mercedes zapewnił swoim podopiecznym najlepsze maszyny w stawce, ale nie zapewni im obu koron mistrzowskich – wygra tylko jeden z nich. Pytanie tylko, czy wygra osoba, która na tytuł zasługuje…
Obecnie Mercedes postrzegany jest przez opinię publiczną jako ekipa, która za bardzo rozpieściła swoich zawodników, którzy na chwilę obecną robią to co się im podoba. Mark Webber zarzucił, że kierowcy nie słuchają przełożonych, Eddie Jordan z kolei wypomina teamowi, że choć ten zarzekał się, że nie stosuje poleceń zespołowych, to tak naprawdę już z nich korzystał – chociażby na Węgrzech, gdzie ekipa poprosiła Hamiltona, by ten przepuścił Rosberga (do czego nie doszło, bo Lewis twierdził, że Nico był za daleko). Druga połowa tegorocznego sezonu zapowiada się zatem niezwykle interesująco. Ciekawa jestem czy po wprowadzeniu poleceń zespołowych (bo Toto Wolff zapowiedział już, że skończyły się dobre czasy i ekipa rozważa takowe posunięcie) kierowcy stajni będą je respektować…
Więcej informacji ze świata F1 znajdziecie na f1racingdiary.blogspot.com
KOMENTARZE KIBICÓW
Social media