^

Robert Kubica - Klub Kibiców

czwartek, 12 marca 2015

Wielkie odliczanie dobiega końca

Dla niektórych start sezonu okazał się być prawdziwą walką z czasem.

Po trzeciej turze przedsezonowych testów wiemy już, że nad McLarenem wciąż wiszą czarne chmury. Ekipa zmaga się z trudnościami natury technicznej, jej najsłabszym punktem jest kwestia niezawodności. Na domiar złego Fernando Alonso po kraksie w Barcelonie dostał od lekarzy zakaz startowania w GP Australii. Zalecenia lekarzy nie powinny jednak nikogo dziwić, bo są normalne w przypadku wystąpienia wstrząśnienia mózgu. Skutek kraksy nie budzi jednak tak wielkich emocji, jak sama przyczyna. Dla wielu silny podmuch wiatru czy najechanie przez Hiszpana na sztuczną trawę to wciąż bajki wyssane z palca. Jak było naprawdę? Czy wystąpiła awaria do której McLaren nie chce się przyznać?

Nie tylko McLaren ma problem – bo takowy wystąpił też u Saubera, ale nie chodzi o bolid a o to, kto ma w nim siedzieć. Nagle okazało się, że ekipa ma trzech zakontraktowanych zawodników. Jak to możliwe? Otóż jeszcze w zeszłym roku stajnia dała Giedo van der Garde gwarancję, że zasiądzie w jednym z bolidów Saubera w tegorocznym sezonie. Ekipa złamała jednak dane słowo i na miejsce etatowych kierowców zatrudniła Marcusa Ericssona oraz Felipe Nasra. Swoją decyzję team argumentował tym, że „ratował tym sposobem swój byt”. Mówiąc krótko – kierowcy „dali” więcej niż Giedo.

Van der Garde sprawy jednak tak nie zostawił i złożył pozew w sądzie – najpierw w Szwajcarii, potem w Australii. Team bronił się kwestiami bezpieczeństwa, jednak oba procesy wygrał Giedo, któremu sąd przyznał rację i nakazał Sauberowi udostępnić mu bolid na cały sezon. Żeby było śmieszniej Ericsson oraz Nasr zapowiedzieli, że jeśli Sauber nie wywiąże się z ich kontraktów, to sami złożą pozew w sądzie. Apelacja teamu ma zostać rozpatrzona w najbliższych godzinach, a czasu team ma coraz mniej, bo pierwsze sesje treningowe tuż tuż. Trzech kierowców, dwa bolidy, bałagan i ból głowy.

Z innych informacji: Jules Bianchi wciąż nie odzyskał przytomności, Sebastian Vettel mógł związać się z Ferrari dużo wcześniej, bo jak zdradził zarówno on jak i Stefano Domenicali, kontakt ze Scuderią był, co najmniej dwa razy – raz gdy Seb jeździł jeszcze dla Toro Rosso, a drugi między sezonami 2012/13. Do trzech razy sztuka?

Cóż, doczekaliśmy się w końcu startu kolejnego sezonu F1. I szczerze mówiąc będzie on – start na bank – chaotyczny. Już panuje małe zamieszanie, nie ma wyraźnego lidera, bo bardzo blisko Mercedesa po testach był Williams i Ferrari, dalej Red Bull. Jak poradzi sobie McLaren i jak zakończy się sądowa batalia Saubera? Ufff…Robi się gorąco…

KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: Elena
o 01:42

Udostępnij:

error: Content is protected !!