Po rozczarowaniu w Sardynii, Robert Kubica analizuje, trudności światowych rajdów.
Po rajdzie w Sardynii zacząłem myśleć o następnym rajdzie w Polsce. Przebieg włoskiej imprezy nie spełnił naszych oczekiwań z wielu różnych powodów. Lista wpadek jest długa, począwszy od pierwszego odcinka. Ten wyjątkowy wieczór odbył się w Cagliari na dwóch okrążeniach usytuowanych w centrum miasta. Po pierwszym okrążeniu byłem w czołówce, ale na drugim, miałem problem na wąskiej partii zakrętów. Był także pewien problem, który przeszkadzał również innym kierowcom, w jednym z dwóch wąskich nawrotów zostałem zmuszony do cofania. Może chciałbym iść spać jako lider tego “show”, ale tak się nie stało.
Zniknęły słomiane bale i uderzyłem w mur!
W piątek rano ruszyliśmy w kierunku Alghero, i zaczęliśmy ściganie. To nie był szczęśliwy początek. W opisie były przedstawione słomiane bale, które przykrywały spore kamienie, ale gdy dojechałem w to miejsce przy dużej prędkości, bali już tam nie było. Samochód, który jechał przed nami, przesunął je, ja jechałem trochę zbyt szybko, ale byłem przekonany, że jestem w stanie utrzymać samochód w najlepszej linii przed tym miejscem. Zamiast tego, złapałem murek z lewej strony, tylnym kołem, uszkadzając zawieszenie. Temperatura była w porządku, bo nie było aż tak gorąco, co korzystnie działało na cechy opon Pirelli.
Sobota popsuła mi plany, jednak w niedziele szło lepiej.
Z początkiem soboty nie mogłem narzekać na cokolwiek. Ruszyłem na trasę przekonany o naszej dobrej jeździe na odcinkach, ale po kilku kilometrach zostałem już tylko z piątym biegiem. Szybko więc nastał dla nas koniec dnia. Nadeszła niedziela, wierzyliśmy, że będzie dobrze i wreszcie mogliśmy funkcjonować bez problemów. Jednak ogólnie rzecz biorąc dane nam było przejechać tylko kilkadziesiąt kilometrów oesowych, ale i tak lepsze to niż nic. Zapominamy o tym mimo wszystko i koncentrujemy się teraz na kolejnej rundzie w Polsce.
Na świecie, każdy rajd to zupełnie inny film i nowa historia
Często jestem pytany, co sprawia, że tak trudnymi i zdradliwymi są rajdy na poziomie WRC. Są to bardzo szczególne mistrzostwa, bo każdy rajd jest jak inny film, a nie “serial”, tak jak to bywa w krajowych mistrzostwach. We Włoszech, na przykład rajdy na asfalcie są podobne. Może są wyjątki, Rally del Salento nie jest równy temu w San Remo, ale ze względu na rodzaj wszystkie rajdy są bardzo podobne. Jeśli chodzi o te światowe , to w każdym jest zupełnie inna historia, choć na papierze widzimy podobne oesy, o tej samej charakterystyce.
Polska jest tak szybka jak Finlandia, lecz ma inne specyfikę
W Polsce średnia prędkość jest równa tej w Finlandii, a specyfika i typ odcinków są całkowicie różne. Rajd Niemiec ma niewiele wspólnego z tym na Korsyce, a Portugalski nie ma punktów wspólnych z tym na Sardynii. Ta różnorodność warunków polega na trudności zbierania doświadczenia w rajdach, jeśli nie da się rady teraz to trzeba czekać na następny sezon. Ale taka jest właśnie specyfika nie tylko dla WRC.
Potrzeba dwóch lub trzech sezonów by stać się naprawdę dobrym
Rajdy dla kierowców z niedużym doświadczeniem są trudniejsze od wyścigów, a powodów jest wiele. Jeśli np. w wyścigach debiutant, na nieznanym jeszcze torze, ma możliwość zrobić 60 lub 70 okrążeń przed zawodami, podczas gdy my podczas rajdu mamy tylko dwa przejazdy na rekonesans. Aby być znakomitym kierowcą musisz mieć dwa lub trzy sezony praktyki, a nie każdy może mieć taką możliwość. Gdy uda się pokonać te przeszkody, to wydajność staje się tylko kwestią tego jakimi środkami technicznymi dysponujesz. I nie mogę się doczekać, aby mieć taką okazję…
Social media