W bardzo osobistym i szczerym wywiadzie Robert Kubica opowiada o walce, jaką toczy każdego dnia, o tym jak wiele przeszedł, by móc powrócić do F1. Kim by był, gdyby nie wyścigi? Cele do których nie dąży – rodzina, a także od serca o miłości i wierze, wspominając Jana Pawła II.
“Każdy widzi we mnie Supermana, ale ja jestem człowiekiem, człowiekiem, który ma ograniczenia i każdego dnia jest z nimi konfrontowany.” – mówi Robert Kubica w rozmowie z Paolo Ciccarone.
“Kiedy spoglądam w lustro, widzę moje ograniczenia. Kiedy jadę, zapominam o nich. Koncentruję się na innych rzeczach, zmianach, punkcie hamowania, żeby poznać limity bolidu. Ale potem wysiadam z kokpitu i muszę sobie poradzić z moim nowym życiem. Robiłem niektóre rzeczy w pewien sposób, teraz muszę robić je inaczej, jak na przykład rano zakładać buty. Na początku nawet tego nie potrafiłem, ale teraz się nauczyłem robić to inaczej. Może uważam to za trudniejsze, ale mimo to potrafię to zrobić. A więc – uśmiech – dlaczego odpuszczać?”
W swojej karierze miał dwa ciężkie wypadki. Ostatni był katastrofalny, a mimo to powrócił do F1. Jak udało mu się pokonać cierpienie, fizyczny ból i strach przed powrotem?
“Nie potrafię odpowiedzieć (…) Każdy rozprawia się z cierpieniem na swój sposób, nie ma reguły. Priorytet jest taki, aby stopniowo stawiać sobie cele, które są możliwe do osiągnięcia.” – stwierdza Robert Kubica
Czy głowa robi różnicę?
“Nie wiem, czy jestem mentalnie silny, czy nie. Wiem tylko, że jestem uparty. Czasem to zaleta, a czasem wada.. W tym wypadku mój upór mi pomógł, ujawnił się cały mój charakter.. W ostatnich 7 latach po wypadku mój upór ratował mnie w wielu momentach, kiedy świat wydawał się być sprzysiężonym przeciwko mnie. Ale nie, nie poddałem się, stanąłem na nogi i daję z siebie wszystko.”
“Moja rada dla wszystkich, którzy mają złe chwile, to walczyć, zaakceptować rzeczywistość, w przeciwnym wypadku zawsze będziesz kiepsko żyć.”
Budowanie rodziny – dzieci i spokojne życie nie należy do przyszłych celów?
“Jestem sam i może tak jest lepiej (…) Gdybym był żonaty i miał dzieci, po tym, co mi się przydarzyło, z pewnością by były moim priorytetem. Ludzie, którzy nas kochają muszą być ważniejsi niż wyścigi.”
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co mógłbyś robić w życiu, jeśli byś nie został kierowcą?
“Może zostałbym mechanikiem, bo moja pasja do samochodów jest tak silna, że przynajmniej próbowałbym wejść w to środowisko.”
Wiem, że niechętnie o tym mówisz, ale mogę zapytać jaki masz stosunek do wiary? – pyta Ciccarone
“Nigdy nie mówię o wierze, bo jest to zbyt osobiste, wewnętrzne, abym potrafił się tym podzielić i to wyrazić. To część mnie i nie może być tematem rozmowy. Trochę jak miłość. W przeszłości byłem już wiele lat zaręczony, ale nigdy nie rozmawiałem o moich osobistych sprawach.”
Możemy chociaż porozmawiać o “jego Papieżu” Janie Pawle II
“Sprawił, że zmieniła się nasza mentalność, rozwinęliśmy się jako naród i ludzie, wskazał nam w pewnym sensie drogę. Wojtyła prosił nas, ‘żeby się nie bać’, jeśli wierzy się w samego siebie, w to co się robi, ale przede wszystkim w coś wyższego, to można to zrobić.”
Od toru do piłki nożnej, czy nadal jesteś fanem Milanu?
“Tak, niestety i muszę powiedzieć, że nawet w tej dziedzinie w ostatnich latach było ciągłe cierpienie. Po cierpieniach spowodowanych wypadkami potrzebowaliśmy tylko Mediolanu (uśmiecha się). Nie wspominając o ostatnim meczu z Juventusem (finał Pucharu Włoch przegrany przez rossoneri 4: 0). Tutaj, mam nadzieję, że przynajmniej w tym przypadku moje cierpienia i fanów Rossoneri dobiegły końca”
KOMENTARZE KIBICÓW
Social media