Robert Kubica w rozmowie z Przeglądem Sportowym opowiada o tym, czy Williams jest w stanie się poprawić i czy widzi się w tym sporcie za pięć lat. Nie braknie próby odpowiedzi na pytania dotyczące rywalizacji z Georgem Russelem i formie zespołu z Grove.
Jak wytłumaczyć fakt, że w każdym wyścigu kolega z Williamsa George Russell jest na mecie przed panem?
Robert Kubica “To jest kombinacja rożnych rzeczy. Na jedne mam wpływ, na inne mniej, W dwóch, trzech wyścigach mogłem być przed nim, ale wydarzyły się rzeczy, które nie zależały ode mnie. Poza tym George Russell jest jednym z większych talentów młodej generacji i ma bardzo duże umiejętności.”
Dane telemetryczne pokazują, że bolid Russella ma lepsze osiągi. To może oznaczać, że bolid Anglika jest lepiej przygotowany?
Robert Kubica “Różne czynniki mają na to wpływ, ale o tym się nie mówi. Ja muszę poprawiać się w rzeczach, na które mam wpływ. Taki był cel przed sezonem i on się nie zmieni do końca. Mam nadzieję, że będę się polepszać.”
George Russell po ostatnim wyścigu powiedział: „Robimy postępy, bolid stał się przyjemny w prowadzeniu”.
Robert Kubica “On mówił już trzy wyścigi temu, że bolid jest coraz bardziej przyjazny. To jak może teraz stać się przyjemny w prowadzeniu, gdy był już wcześniej? Nie chciałbym komentować jego wypowiedzi, każdy ma swój styl. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Często różne słowa biorą nie tylko z tego, co dzieje się na torze, ale też charakteru, doświadczenia i stylu wypowiadania się.”
Anglik mówi o przyjemności z jazdy, a pan ma sporo uwag. Może w Williamsie bardziej starają się przy bolidzie Russella?
Robert Kubica “Nigdy nie jeździłem bolidem George’a, wiec nie mogę go oceniać, aczkolwiek nie trzeba jeździć, żeby widzieć pewne rzeczy. Można powiedzieć, że ostatnio jechaliśmy w dwóch różnych wyścigach, ponieważ różnica czasowa na poziomie sekundy na tak krótkim okrążeniu jak w Kanadzie, gdzie jest siedem zakrętów, pokazuje, że to są dwa inne światy. Russell o tym, że bolid dobrze się prowadzi, mówi nie tylko w mediach. Również podczas odpraw technicznych. Ale bywało tak, że George nie był zadowolony z bolidu, a ja byłem.”
Nie da się jednak ukryć, że Williams jest „w lesie”. Czy istnieje szansa na znaczną poprawę?
Robert Kubica “Bardzo trudno to ocenić ponieważ Formuła 1 jest sportem dynamicznym i wszystko błyskawicznie potrafi się zmieniać. Dam przykład. W 2009 roku w BMW byliśmy w trudnej sytuacji. Części, które wymienialiśmy, nie dawały efektu. Zespół na początku sierpnia ogłosił, że po sezonie wycofuje się z F1. A po przerwie wakacyjnej mieliśmy znacznie lepszą drugą część sezonu. W Brazylii zająłem drugie miejsce, choć w lipcu nic na to nie wskazywało. To akurat był pozytywny scenariusz, ale są i gorsze, gdy zespoły walczą rok albo dwa lata nad rozwiązaniem swoich problemów. Wracając do tego roku, największą trudnością, którą może mieć Williams, próbując zniwelować straty, są inne zespoły. Każdy stara się ulepszać swoje bolidy, ich ewolucja jest ogromna. Aby utrzymać swoją pozycję, trzeba poprawić się od pierwszego do ostatniego wyścigu o dwie sekundy. My obecnie mamy zbyt dużą stratę nie tylko do czołówki, ale do zespołów, które są najbliżej nas, żeby powiedzieć, iż dogonimy szybko stawkę. Musielibyśmy zrobić trzy kroki naprzód, podczas gdy inni jeden, żeby zniwelować straty. Mamy kontrolę nad tym, co dzieje się w naszym zespole, choć nie wiem, czy jest ona stuprocentowa, bo nie wiadomo, jak nowe rzeczy będą spisywały się na torze w kolejnych wyścigach.”
Żałuje pan, że nie może „jeździć na limicie”, ale czy zbliżacie się do tego limitu?
Robert Kubica “Sytuacja się polepszyła. Na początku sezonu jazda była bardzo trudna, bo mieliśmy niewiele części. Jadąc przez tarkę na torze, było ryzyko, że coś odpadnie. Teraz jest lepiej, ale zbyt dużo czasu straciliśmy na rozwiązywanie problemów wieku dziecięcego. Największym moim problemem jest to, że bolid jednego dnia zachowuje się tak, a drugiego inaczej i niekoniecznie zawsze wiemy, dlaczego. Poza tym mieliśmy problemy, które były kluczowe, ale nie mówiliśmy o nich, zostały między nami, w zespole. Przez nie straciliśmy sporo czasu i energii.”
W całości do przeczytania w Przeglądzie Sportowym, a do obejrzenia poniżej.
Social media