Pokonał wiele niepowodzeń, aby wznowić karierę wyścigową, która kiedyś zbliżyła go do chwały Mistrzostw Świata Formuły 1. Pośród wielu zniszczeń, jakie dokonał COVID-19, ambitne plany Roberta Kubicy dotyczące połączenia kierowcy rezerwowego w zespole Formuły 1 Alfa Romeo wraz z rolą ścigania w serii DTM.
Pandemia zakłóciła kalendarz sportowy, plany wszystkich, a nawet podstawy naszego stylu życia. Jak sobie z tym radzisz?
Początkowo było to trochę dziwne, ale podobnie jak wszystko inne, nasze mózgi i ciała przyzwyczajają się do nowych sytuacji. Próbujesz znaleźć jak najwięcej do zrobienia w ciągu dni. Niektóre rzeczy, które zaczynasz robić, których nie robiłeś od lat ze względu na styl życia, jaki masz – wiesz, podróżujesz i praktycznie nigdy nie zostajesz w domu. I oczywiście próbujesz trochę trenować i utrzymywać umysł tak zajęty, jak to możliwe. W moim przypadku mieszkam sam, więc czasami może to być … przygnębiające, ale jeśli jedynymi ludźmi, których widzisz, są kupujący jedzenie w supermarkecie, nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego rodzaju rzeczy . Ale powiedziałbym, że nic mi nie jest – nie uciekam, ale ciągle jestem zajęty.
W ostatnich latach przeszedłeś na jazdę na rowerze. Czy udało ci się jeździć na zewnątrz czy utknąłeś na trenerze?
Nie pozwolono nam wyjść w Monako, gdzie byłem, odkąd wróciłem z Australii. Myślę, że pierwsze trzy dni, kiedy wróciliśmy, było dozwolone, ale potem było już pełne zablokowanie. Oczywiście używasz aplikacji trenerskich, takich jak Zwift, które stały się bardzo popularne. Również jazda na świeżym powietrzu zajmuje więcej czasu, zwłaszcza gdy jest zimno i przed wyjściem musisz ubrać cały sprzęt zimowy. Dzięki temu zyskujesz także na wydajności. Dostajemy miłą grupę przyjaciół, odbywamy [wirtualne] spotkania, rozmawiamy razem, ale czasem też się popychamy.
Jest nowy i nieco niezwykły, ale starasz się też dobrze bawić. Oczywiście różni trenerzy mogą nie być odpowiednio skalibrowani i jest to dość zabawne, ponieważ wchodzisz do grupy i wszyscy są szczęśliwi, wtedy zdajesz sobie sprawę, że jest trochę za dużo konkurencji – myślisz, że jesteś silniejszy, ale nagle ten facet ma nowego trenera i dostaje dodatkową moc za darmo. Potrzebujesz odpowiedniej równowagi między zabawą a treningiem.
Nie widzieliśmy, jak angażujesz się w serię F1 Esports. Czy to dlatego, że byłeś zajęty wirtualnym ściganiem na rowerze?
Masz rację – spędziłem zbyt dużo czasu na Zwift. Trenowałem chyba chyba za dużo – dwa razy dziennie, raz tylko na trening, potem kolejna jazda z przyjaciółmi. Potem odbyłem kilka wyścigów wytrzymałościowych na iRacing z przyjaciółmi – 12 godzin Suzuki w samochodzie GT z BMW i 24-godzinny wyścig na Nurburgring. Niestety nie zakończyliśmy tego z powodu wypadku.
To właściwe zaangażowanie, szczególnie w iRacing – jest na bardzo wysokim poziomie i konkurujesz z odpowiednimi kierowcami SIM Esports. Potem zdałem sobie sprawę, że byłem zbyt skoncentrowany na tym, i to zużywało dużo mojej energii, więc zobaczyłem, że muszę zrównoważyć wszystko. Teraz robię zarówno [wyścigi Zwift i sim].
Ale tak, nie ścigałem się na platformie F1. Używam symulatora. Niektóre osoby wykonują 300 lub 400 okrążeń, aby przygotować się do wyścigu, więc musisz to zrobić, ponieważ w końcu wszyscy jesteśmy zawodnikami i chociaż jest to wyścig wirtualny, chcesz w pełni wykorzystać swój potencjał. Jedyny sposób, aby to zrobić, to ćwiczyć jak najwięcej, a potem zaczynasz tracić trochę podejście, które lubię w symulatorze, co różni się od wyścigów.
I wiesz, myśl o znalezieniu się na Twitchu – jestem już trochę za późno! Wiele lat temu spędziłem dużo czasu przed komputerem, ale grałem w Richard Burns Rally …
W prawdziwym świecie pandemia musiała mieć duży wpływ na twoje plany, ponieważ masz kilka innych rzeczy w szeregu, a także twój program z Alfa Romeo …
Tak, jestem na tej samej łodzi, co wszyscy w sporcie motorowym – wszyscy na świecie – pod tym względem ten okres miał duży wpływ. Mamy nadzieję, że możemy zacząć jak najszybciej, ale musimy pamiętać, że priorytetem jest zdrowie.
Ten rok miał być trudny, ponieważ brałem udział w dwóch mistrzostwach: roli kierowcy rezerwowego podczas niektórych sesji FP1 w F1 z Alfa Romeo oraz pełnego sezonu DTM w BMW z Orlen Team ART. Czasami patrzyłem na swój kalendarz i myślałem: „Nie, to za dużo”. Były miesiące, kiedy nie mogłem wrócić do domu nawet przez dwa dni. Były okresy, w których miałem 11 weekendów z wyścigu, potem jeden weekend wolny, a potem kolejne cztery lub pięć weekendów z rzędu.
Więc się teraz śmieję, że pomyślałem, że był czas, kiedy powiedziałem, że to będzie za dużo i tutaj jesteśmy w zamknięciu w domu. To trochę tak, jak zimą narzekasz, że jest za zimno, potem nadchodzi lato i narzekasz, że jest za gorąco! W rzeczywistości wszyscy chcielibyśmy wrócić, ścigać się i mam nadzieję, że ta chwila nadejdzie. Nasze życie będzie musiało się dostosować – sytuacja będzie ewoluować i poprawiać się, ale z dnia na dzień nie będzie tak, że wrócimy do stylu życia, który prowadziliśmy kilka miesięcy temu.
Rzeczywiście – jakie są twoje odczucia na temat dostania się na wyścigi?
Na przykład z Monako byłoby to trudne zadanie. O ile mi wiadomo, są tylko dwa loty dziennie z lotniska w Nicei – do Paryża i Korsyki. Nie będzie lotów międzynarodowych do września. Będziemy więc musieli reagować na rozwój sytuacji, podejmować wszelkie środki ostrożności i minimalizować ryzyko. To delikatna sytuacja, ponieważ z jednej strony chcielibyśmy ścigać się i myślę, że każdy, kto jest pasjonatem sportów motorowych, chciałby, abyśmy znów ścigali się, ale z drugiej strony nie możemy ryzykować, ponieważ, jak widzieliśmy, może to bądź bardzo poważny temat. Nigdy nie wiadomo, co może się stać w nadchodzących tygodniach.
Odwiedziłeś fabrykę Alfa Romeo w Hinwil kilka razy przed zamknięciem. Jak się czułeś – czy to było jak powrót do domu? Czy były jeszcze znajome twarze?
Tak, Hinwil jest dla mnie szczególnym miejscem i chociaż ludzie tam nie są tacy sami, jest wiele znajomych twarzy z przed 14-tu lat temu, kiedy zadebiutowałem w Formule 1. Wtedy było BMW, teraz Alfa Romeo, ale wciąż jest to miejsce, które dało mi moją wielką szansę i miło jest wrócić do tego samego środowiska, które dało tyle. Gdy wchodzisz do fabryki, widzisz zdjęcia i trofea – widzisz także trofea innych kierowców, ale potem zaczynasz zdawać sobie sprawę, że jest ich więcej niż innych. Potem widzisz samochód, którym ścigałeś się, z twoim imieniem.
Nie jestem bardzo emocjonalną osobą, ale to było naprawdę miłe uczucie i, jak mówisz, po wielu latach odnajdujesz te same twarze, tych samych ludzi. Niektóre zostały awansowane, niektóre zmieniły działy, a niektóre zmieniły się nieco, ale nadal tam są. Podobnie było z DTM, w którym mam zamiar ścigać się z BMW – które były zaangażowane w Sauberze w tym okresie. Kiedy zadebiutowałem w F1, zespół miał siedzibę w połowie w Hinwil i w połowie w Monachium, gdzie zbudowano silniki, i to niesamowite, że wróciłem do tych dwóch miejsc. To jak powrót do domu
Biorąc pod uwagę, że osiągnąłeś z nimi tak duży sukces, drzwi musiały być dla ciebie dość otwarte, kiedy okazałeś zainteresowanie powrotem …
Dobrze się bawiliśmy, ale nie mieliśmy łatwego czasu. Oczywiście byłem młody i byłem bardzo skoncentrowany na wydajności. Czasami staje się to bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać, i prawdopodobnie dzięki doświadczeniu, które mam teraz, mając 14 lat więcej, rozumiem Formułę 1 nieco więcej, może niektóre rzeczy bym grał inaczej. Ale nadal uważam, że mamy do siebie szacunek. Każda fabryka, każdy zespół ma inne sposoby podejścia do strony operacyjnej i musisz się do tego przyzwyczaić.
Fajne jest to, że tak wielu ludzi w Hinwil pamiętało historie sprzed lat. Przyszło bardzo naturalnie, emocjonalnie – zabawne historie, o których zapomniałem. Pokazuje, że zrobiłem dobre wrażenie i miło jest je zobaczyć – zwłaszcza od osób, które szanujesz
W ciągu ostatniej dekady było kilka sezonów, kiedy zespół – jako Sauber – walczył o przetrwanie, a jego najbardziej osiągalną ambicją było po prostu pozostanie na gridzie Co sądzisz teraz o ambicjach, nowych inwestycjach i nowej nazwie zespołu?
Oczywiście, jak mówisz, Sauber przeszedł bardzo trudne lata. Myślę, że te lata minęły i dobrze to zobaczyć. Możesz to zobaczyć w ludziach. Oczywiście anulowanie okresu, w którym właśnie przeżyłeś, nie jest dziełem jednego dnia. To trudny sport i wymaga wielu lat i dużego zaangażowania – gdy już walczysz o przetrwanie, ścigasz się tylko na starcie, tracisz grunt.
Myślę więc, że jest przed nami dużo pracy, wiele rzeczy do poprawienia i będzie potrzebowało czasu, aby wrócić do naszych ambicji, szczególnie w obecnej F1, w której drużyny pomocnicze są bardzo silne. W testach zauważyliśmy, że niektóre zespoły zrobiły naprawdę duży krok naprzód – myślę, że F1 jest teraz na najwyższym poziomie konkurencyjności, jaki kiedykolwiek był. To sprawia, że nasze zadanie jest trudne, ale jednak musimy skupić się i wyciągnąć maksimum z tego, co mamy, dobrze reagować na wszystko, co się stanie, i dostaniemy się do pozycji, w której będziemy mogli walczyć o najwyższe pozycje.
Powiedziałeś, że wiek i doświadczenie dały ci inne spojrzenie na przeszłość. Oczywiście, w ciągu najbliższych 18 miesięcy zespoły będą musiały zacząć skupiać się na rozwoju nowego pakietu przepisów, który będzie dostępny już w 2022 roku. W 2008 roku prowadziłeś w mistrzostwach świata a BMW ostanowiło zaprzestać tego rozwoju samochód wcześniej, skupiając się na nowych przepisach, które pojawią się w 2009 roku. Sprzeciwiłeś się temu. Czy to coś, na co zmieniłeś perspektywę przez lata, czy nadal uważasz, że to prawdopodobnie pomyłka?
Powiedziałbym, że mam dokładnie taki sam pogląd jak 12 lat temu, ponieważ w końcu byłem zaangażowany i byłem w sytuacji, gdy niestety czułem, że to może być nasza jedyna szansa na walkę [o mistrzostwo ]. Zawsze bardzo szanowałem F1 jako sport, zarówno z punktu widzenia kierowcy, jak i zespołu, i nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość.
Nie mieliśmy najszybszego samochodu, to fakt. Zwykle najszybszy samochód wygrywa mistrzostwo, ale nie zawsze, z jakiegokolwiek powodu – pomyłki innych, lepsza praca na początku sezonu – w końcu bez najszybszego samochodu nadal prowadziliśmy mistrzostwo.
KOMENTARZE KIBICÓWI pomyślałem: „Musisz wykorzystać swoje możliwości, bo nigdy w życiu nie wiesz, kiedy dostaniesz drugą szansę”. To zabawne – spotkałem niektórych mechaników po dziesięciu latach, którzy byli ze mną, a nawet ostatnio ludzie mi o tym przypomnieli – i mieli dokładnie taki sam pogląd. I żałują, bo w końcu nie dostaliśmy kolejnej szansy.
Social media