Alpine i Marcin Budkowski. W najnowszym wydaniu Przeglądu Sportowego, pojawił się wywiad z dyrektorem wykonawczym ekipy Alpine – Marcinem Budkowskim. Wywiad przeprwadzili – Aldona Marciniak i Cezary Gutowski. Poniżej przedstawiamy kilka najważniejszych wypowiedzi z tego wywiadu. Zapraszamy do lektury.
Wyjechał pan z Polski jako dziecko, a dalej pana życie i kariera to ucieleśnienie marzeń młodych ludzi. Zdaje pan sobie sprawę z tego, że jest pan inspiracją?
“Przede wszystkim bardzo mnie cieszy, że dużo Polaków interesuje się Formułą 1. Kiedyś tak nie było, a oczywiście kariera Roberta to bardzo w Polsce rozpędziła”.
“Ja miałem troszkę nietypowe życie, bo wyprowadziłem się do Francji z rodzicami, gdy miałem 5 lat. Tam akurat Formuła 1 była bardzo popularna, bardziej niż w Polsce w tamtych latach. Więc jako nastolatek oglądałem z ojcem wyścigi”.
“To były czasy Prosta, Senny, piękne lata Formuły 1. Od razu wciągnąłem się w ten sport, zafascynował mnie. Gdy zacząłem studia i zadecydowałem, że zostanę inżynierem, to oczywiście postarałem się połączyć tę pasję z pracą i zostać inżynierem w Formule 1”.
Jaką radę dałby pan tym młodym ludziom, którzy chcą dojść do Formuły 1?
“W Formule 1 panuje merytokracja. Tu się zatrudnia najlepszych. Do tego zawsze radzę, szczególnie młodym ludziom, żeby nigdy nie poddawali tego marzenia”.
“W moim przypadku tak troszkę było. Wysyłałem listy i CV do wszystkich zespołów F1. Wysłałem ich ponad 40 i dostałem jedną odpowiedź, jedno zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Tak dostałem pracę w Proście. Gdybym wysłał trzy, cztery, nigdy by mnie tu nie było.”
“Zawsze mówię, że jak się nie uda wejść przez drzwi, to trzeba się postarać wejść przez okno”.
Na początku mówił Pan, że rzadko rozmawia o Formule 1 po polsku, ale chyba jest trochę Polaków w padoku?
“Jest i mamy też trochę Polaków w zespole Alpine F1, oczywiście z Robertem też od czasu do czasu rozmawiamy”.
“Toto Wolff od czasu do czasu parę słów po polsku też powie, ale szybko kończy mu się słownik, więc zawsze jest zabawnie”.
Robert mówił nam ostatnio, że jest pan jedną z niewielu osób z padoku, z którym spotyka się na kolacjach poza F1. Jakim towarzyszem jest Robert?
“Robert dużo je! Choć nie wygląda na takiego. Ja nie znałem Roberta jak był kierowcą w BMW i potem w Renault.”
“Poznałem go tak naprawdę trzy lata temu, jak zacząłem pracę w Renault. Od razu miałem z nim bardzo dobry kontakt. Jest po prostu normalnym i bardzo sympatycznym człowiekiem”.
To już wiemy, co sądzi pan o Robercie prywatnie. A Kubica jako zawodnik?
“Robert jest niesamowitym kierowcą i jego kariera w Formule 1 to pokazała. Niestety ta kariera zakończyła się za szybko i to wszyscy wiemy. Miał ogromny szacunek w środowisku F1 i był widziany jako gwiazda przyszłości”.
“Sam zresztą ujawnił, że miał podpisany kontrakt z Ferrari i to był jego następny krok w Formule 1. To kariera, która się zatrzymała za wcześnie – lub przynajmniej się przerwała”.
“Nie mógł pokazać swojego całego talentu. Jestem przekonany, że wygrałby dużo wyścigów i dużo mistrzostw świata. Taki jest los i takie ryzyko”.
A jak postrzegany jest teraz?
“Robert ma ogromny szacunek w środowisku F1, dlatego że wrócił. Pokazał siłę woli, charakteru, który wszyscy podziwiają w świecie F1 i poza nim. To czuć w padoku”.
“Choć powrót do F1 nie do końca był sukcesem, sam fakt, że wrócił, wzbudza ogromny szacunek”.
“Jest osobowością w padoku. A ludzie, którzy pracowali z nim w czasach Renault i nadal są w zespole mówią, jaki to inteligentny kierowca. Bardzo dobrze pracuje z inżynierami. Ma świetne wyczucie techniczne i doskonale potrafi je przekazać, a to dodatkowy atut dla zespołu F1. Oczywiście poza talentem.”
To teraz pytanie w imieniu wielu polskich kibiców. Tych, którzy pamiętają związki Roberta z Renault, i to, że to Renault dało mu szansę ponownie zasiąść w bolidzie F1. Czy jest szansa, że Robert jeszcze się zwiąże z grupą Renault, bez precyzowania kategorii?
“Czemu nie? Nie prowadzimy o tym rozmowy w tej chwili. Robert jest oczywiście związany z innym zespołem, ale nie ma co mówić, że coś się nigdy nie wydarzy”.
Alpine kierowcą, który ma podobny styl jazdy do Roberta i zawsze się o nim wyrażał w superlatywach, jest Fernando Alonso. Wrócił do Formuły 1 po dwóch latach przerwy i można odnieść wrażenie, że teraz jest nieco innym człowiekiem. Jak się pracuje z Fernando?
“Wyjątkowo dobrze! Ja nigdy nie pracowałem z Fernando. Gdy przedtem dołączyłem do zespołu McLaren, to on właśnie odchodził. Oczywiście znam dużo ludzi w padoku, którzy znali go z Ferrari, McLarena czy Renault. On wie, co trzeba zrobić, żeby wygrać – nie tylko jako kierowca, ale też jako członek ekipy i to jest też jego siła.”
“Ci bardziej doświadczeni ludzie, którzy byli w zespołach wygrywających wyścigi albo mistrzostwa, wiedzą, że to jest trudne i rozumieją, jak ogromnego poświęcenia wymaga, ale niektórzy z młodszych członków naszego teamu nie mają tego doświadczenia.”
“Fernando pokazuje im, jaka jest motywacja, ile wkłada pracy, jak jest wymagający sam względem siebie. Po prostu pokazuje wszystkim, jak oni sami powinni też się zachowywać.”
Wydaje się, że po dwóch wyścigach widać już mniej więcej ten wstępny układ sił w F1. Mamy Red Bulla i Mercedesa, zaraz potem silną grupę środka, gdzie McLaren i Ferrari ewidentnie przodują, dalej Alpha Tauri, Aston Martin, Alpine, gdzieś tam z tyłu podgryza Alfa Romeo i Williams. Czy to jest mniej więcej trafione i przede wszystkim, co można zrobić, żeby podskoczyć?
“Niestety to jest mniej więcej trafione. Nie mieliśmy bardzo satysfakcjonującego początku sezonu. W zeszłym roku walczyliśmy o trzecie miejsce w mistrzostwach konstruktorów.”
“Wiedzieliśmy, że McLaren będzie w tym roku silnym zespołem i wiedzieliśmy, że Ferrari nie zostanie też na szóstym miejscu przez długi czas, bo to jest jednak czołowy team z ogromnym budżetem i z dużą liczbą utalentowanych ludzi.”
“Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie trudno. Mamy stratę do McLarena i do Ferrari i jesteśmy w tej grupie z Astonem Martinem i Alpha Tauri , więc obecnie bardziej walczymy o piąte miejsce.”
“Ciężko pracujemy jednak, żeby poprawić osiągnięcia samochodu i gonić także McLarena i Ferrari, z którymi chcemy walczyć ale, umówmy się – będzie trudno, bo nie tylko dystans jest dosyć duży, bo to parę dziesiątych sekundy, ale i ten sezon jest specyficzny.”
“Regulaminy na przyszły rok się kompletnie zmieniają, bolidy będą zupełnie nowe i nad nimi trzeba pracować wcześniej, niż miałoby to miejsce normalnie. Już to zresztą zaczęliśmy. Niedługo kończy rozwój się bolidów na ten rok, więc będzie jeszcze trudniej doczepić do tego wagonu z McLarenem i Ferrari.”
Jest w ogóle możliwe do spełnienia to marzenie o równych szansach dla kierowców i ekip w Formule 1?
“Jest to trudne, bo sporty motoryzacyjne są drogie i tu budżety nadal są ważne, więc niestety wciąż jeszcze najbogatsze i największe zespoły mają największe szanse wygrywać.”
“Ale coś się zmieniło w Formule 1 od tego roku, bo wprowadzono limit budżetowy. Zajmie parę lat, zanim to naprawdę zmieni ten sport, ale to zmusi duże teamy do operowania w inny sposób, w sposób znacznie bardziej zbliżony do średnich ekip.”
“My jesteśmy troszkę poniżej tego limitu, ale będziemy powiedzmy blisko od przyszłego roku, więc jesteśmy takim prototypem zespołu Formuły 1 przyszłości.”
Czego panu życzyć w tym nowym rozdziale kariery?
“Sukcesów dla zespołu Alpine, bo oczywiście to jest mój główny cel od trzech lat – budowanie tego teamu. Nie jest łatwo, a ten sezon pokazuje, że jeszcze nie jesteśmy w punkcie, w którym chcemy być.”
“Patrzę jednak z optymizmem na przyszły rok, bo będą nowe regulaminy, nowe szanse, nowy samochód, nowy silnik… dużo możliwości. Widzę jak zespół pracuje, a pracuje dużo lepiej, tylko teraz to musi się przełożyć na wyniki na torze i na osiągnięcia.”
“To jest projekt, w który jestem bardzo zaangażowany i który wymaga dużo pracy i dużo poświęceń. Najlepszym sukcesem dla mnie będzie właśnie sukces tego zespołu w przyszłości.”
Źródło :Przegląd Sportowy
KOMENTARZE KIBICÓW
Social media