^

Robert Kubica - Klub Kibiców

niedziela, 30 maja 2021

Monaco Grand Prix 2021 oczami Kibica

Choć minął tydzień od Grand Prix Monaco 2021, powracamy do tamtego weekendu wyścigowego. Jeden z naszych Klubowiczów miał okazję być na miejscu i podzielił się z nami swoimi wrażeniami z ubiegłego tygodnia. Zapraszamy do lektury.

Monaco

Fot. Alfa Romeo Racing ORLEN

Czas : 22.05.2021, godz. 19:30
Miejsce: uliczki Księstwa Monaco

Fot. @Marek

Runda po torze  Monaco zaczyna się od krótkiego rozbiegu po wyjściu z prawego ciasnego zakrętu 19 Antony
Noghes. Rozpędzam się, po przejściu pod kładką tuż po prawej kątem oka widzę trybunę honorową i podium, na którym bohaterowie wyścigu o GP Monaco mają niekiedy przywilej otrzymać nawet buziaka od samej Księżnej.

W uszach dźwięczy mi kawałek historii, a pamięć przywołuje nie do końca usatysfakcjonowanego kierowcę z Polski, który w roku 2008 wszedł po wyścigu na drugi stopień podium. I sam nie wiedział, czy los pisany jemu – Robertowi Kubicy – jeszcze musiał z sarkazmem pokazać, że za może jedno, może dwa kółka ten „slow puncture” w bolidzie zwycięzcy mógł zamienić ich spokojnie miejscami na mecie. Mijamy miejsce celebry na pełnym gwizdku.

Czuję, że opony dogrzane, mapowanie silnika prima sort, temperatura wokół optymalna, zero wiatru. Zza drzew po lewej stronie nie widać jeszcze kto, ale słychać wyraźnie, że żywiołowo dopinguje. Ta atmosfera miasta, wpuszczonych kibiców jest urzekająca.

Pruję dalej i widzę po lewej stronie na balkonie bodajże 3 piętra dwóch odzianych w garniturach biznesmenów oraz towarzyszącą im piękną damę, która nagle krzyczy „POLSKA !!!”. Ci kibice wyjątkowo się udzielali bo słychać ich było w promieniu co najmniej 300 metrów. Wcisnąłem gaz do dechy podbudowany takim dopingiem i z rozmachem zbliżałem się do 1 Ste Devote, kiedy….. Zahaczyłem narożnikiem „skrzydła” o końcówki drutów na końcu parkanu po prawej stronie toru.

Fot. @Marek

Krótka próba odblokowania przy pomocy „teleskopowego wysięgnika” nie pomogła. Ale z tyłu nadeszła bardzo profesjonalna pomoc. Pewienjegomość zdradzający swoim uniformem przynależność do struktur Automobile Club de Monaco sprężyście wspiął się najpierw na barierę Armco, a następnie po siatce przynajmniej dodatkowe 2,5 m wyżej i w niemal sekundzie uwolnił cały potencjał mojego „skrzydła”. To był naprawdę cud bo szybka runda już wisiała na włosku.

Co ciekawe – epizod nie umknął oku pewnego sympatycznego Kubicofana, który uwiecznił chwilę grozy kamerą swojego telefonu. A że to nasz rodak był – wielkie dzięki Panie Henryku ;)

Lecimy dalej – wspinaczka do 3 Masenet – łatwo nie było, gdyż silnik mój najwyższej mocy w stawce nie ma ale gdy tylko pojawiło się wypłaszczenie przed dojazdem do kasyna ciśnienie i temperatura wróciły do wartości zadanych. Po lewej stronie zauważyłem zaparkowany na poboczu granatowy samochód policyjny i zacząłem się zastanawiać czy runda po ulicach nie zostanie nagle skasowana ale nic się złego nie pojawiło.

Zanim wjechałem na plac przed kasynem wyniosło mnie na chodnik albowiem młode damsko-męskie głosy zasygnalizowały po prawej stronie, że znamy się, a przynajmniej jest takie prawdopodobieństwo po posiadanych paszportach ;)

Wjeżdżam na plac, a tam feta na całego. Blichtr, stroje galowe, garnitury, kapelusze, fontanny, kamerdynerzy, furki, flesze… Gnałem dalej, szybka „eska” i już powoli w dół do Mirabeau.

Zostałem po prawej bo ta studzienka po lewej zawsze zmusza do korekty toru. W prawo z delikatnym odchyleniem „skrzydła” aby o konary nie zahaczyć i już w stronę agrafki.

Tam już po prawej był tłok – ktoś jakąś imprę w hotelu organizował więc nawet nie było czasu zlustrować kto, zacz i jaki jest charytatywny cel tej zbiórki. Nawrót w lewo poszedłem po zewnętrznej bo od prawej wszystko było zablokowane.

Dalej do prawej i pod mostem do drugiego prawego i już w tunel. Pochyliłem „skrzydło” aby nie zahaczyć o sufit i długi prawy łuk w bardzo dobrze doświetlonym tunelu.

Wąsko i cholernie głośno, zwłaszcza jak jakąś Vespę musiałem przepuścić bo pchała się niemal na czołówkę. Wyjście z tunelu jak przy oświeceniu. Świeży asfalt, trasa lekko w dół, a tu do szykany trzeba się zmieścić bo Majkel za track limits z klasyfikacji wykopie.

Zrobiłem to na styk zdekoncentrowany nieznacznie kciukami w górze uniesionymi przez miejscowych taksówkarzy. Ustabilizowałem tył, wychodzę na prostą do Tabac i przypomniał mi się obrazek z kwali gdy Charles odbierał pokłony i wyrazy uwielbienia swoich kibiców.

Cisnę dalej w stronę basenu, aż tu nagle przy wyprzedzaniu słyszę „Ooooo, jaka ładna flaga !!!” No i jak tu można spokojnie dobre kółko złożyć ?;)

Jeszcze na podjeździe do kasyna mówili mi przez radio, że wyglądam na purpurowo, ale przy dojeździe do nabrzeża chyba było już tylko na zielono. Nic to – mijam basen bo kąpielówek nie zabrałem i nagle okazuje się, że za basenem otworzyli „strefę wodopoju”.

Siedzą przy stolikach miejscowi zmieszani z napływającymi i debatują. Echh, gdyby wiedzieli, że półoś już w tym czasie takich zmarszczek dostała, że nazajutrz NICI z EKLERKA…. W strefie wodopoju wszystkie miejsca zajęte, kelnerzy krzątają się wokół swoich gości serwując to Heńka (oficjalny sponsor wyścigu), to inne napoje „orzeźwiające”.

I nagle wysuwa się z za zakrętu czerwony „bolid” z dużym skrzydłem ;) Dwaj jegomoście o wyraźnych rysach D’Artagnana, siedzący przy stoliku tuż przy optymalnej linii toru spojrzeli mi w oczy i tylko rzucili : KUBIKA GRANDE !!! Odpowiedziałem im zatem FOREVER ! i dalej kończyłem kółko wokół księstwa, choć na pit-stop naszła mnie chęć przez ułamek sekundy.

Przemieszczając się dalej uzmysłowiłem sobie w tym momencie, że przed Rascasse jest niesamowicie wąsko. Całe 5-6 m, a po bokach bariery. Jeśli Antek myślał 2 lata temu o jakichś szansach na wyprzedzenie tam nawet Williamsa to musiał mieć niezłą pomroczność

Dalej już bułka z masłem czyli dwa razy w prawo (nie pomylić ze zjazdem do boksu) i ostatnia banda, po lewej, której trzeba unikać jak ognia przed wyskokiem na prostą start/meta.

Udało się, raz jeszcze „pełen but” i linia końcowa.

Jak na pierwszy raz ta runda wokół księstwa wg mnie była całkiem niezła. A jaki czas …. ? Przecież szczęśliwi czasu nie liczą.

Fot. @Marek

Do miłego ! FORZA ROBERT !!!

Autor : @Marek

http://www.robertkubica-klubkibicow.pl/

KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: Robert Kubica - Klub Kibiców
o 17:16

Udostępnij:

error: Content is protected !!