Po blisko miesięcznej, wakacyjnej przerwie karawana F1 wraca do pracy. Już w ten weekend odbędzie się wyścig, na który wszyscy czekają z niecierpliwością. Wyścig na torze Spa-Francorchamps, tak lubianym przez kierowców, co roku cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Co nas czeka podczas tegorocznego weekendu wyścigowego.
Znany prawie każdemu kibicowi belgijski obiekt, na którym już od kilkudziesięciu lat rozgrywane są imprezy różnych serii wyścigowych, począwszy od F1, Porsche Supercup, a kończąc na 24 godzinnych wyścigach dystansowych. Spa-Francorchamps charakteryzuje szybkimi zakrętami i znacznymi zmianami wysokości, a połączeniem tych dwóch cech jest chyba najbardziej znana szykana Eau Rouge. Układ ten sprawia, że kierowcy, jak nigdzie indziej, czerpią maksymalną radość z każdego przejechanego okrążenia liczącego 7,004 km.
Działy techniczne teamów przerwę wakacyjną spędziły bardzo intensywnie, nadal pracowano nad modernizacją silników oraz skrzyń biegów, sporo uwagi poświęcono również aerodynamice. Inżynierowie szukają sposobu na dorównanie osiągami silnikom Mercedesa, które od ubiegłego roku są kluczem do zwycięstw Rosberga i Hamiltona. Na razie ta sztuka w pewnym stopniu udaje się ekipie Ferrari, bolidy Sebastiana Vettela oraz Kimiego Raikkonena posiadają osiągi porównywalne ze sprzętem, jakim dysponują kierowcy niemieckiej stajnii.
Kolejną charakterystyczną cechą toru Spa jest zmienność i nieprzewidywalność pogody. Z racji tego, że tor rozciąga się na dużym obszarze, dochodziło już do sytuacji, gdzie w jednym miejscu padało, podczas gdy w drugim było zupełnie sucho. Kwestia kapryśnej pogody powraca niczym bumerang co roku, bo nawet prognozy pogody nie są w stanie stwierdzić, czy może danego dnia spaść deszcz. Co może ucieszyć kibiców, na ten weekend, konkretniej na niedzielny wyścig, przewidywany jest nieduży deszcz.
Social media