Robert Kubica, dawniej obiecujący kierowca Formuły 1, po wypadku zmuszony został przestawić się. Teraz przymierza się do kolejnego powrotu – jako kierowca wyścigów długodystansowych – tak rozpoczyna swój artykuł o Robercie Kubicy renomowana gazeta niemiecka Süddeutsche Zeitung.
Istnieją kariery kierowców wyścigowych, które określają się poprzez wypadki. Kariera Roberta Kubicy zdecydowanie do takich należy. W 2008 roku w Montrealu Polak z zespołu BMW świętował swoje pierwsze i jedyne zwycięstwo w GP, ale przede wszystkim rok wcześniej na tym samym torze przeżył bez obrażeń najbardziej spektakularny wypadek Formuły 1 zeszłego wieku. Jego auto, z prędkością 300 km/h uderzyło w betonowy mur, przekoziołkowało się kilkakrotnie i wpadło na ograniczające bariery, nawet klatka bezpieczeństwa została zniszczona. Kubica, wtedy 22-letni, nie odniósł mimo to żadnych obrażeń. Nawet bardzo się złościł, że lekarze na wszelki wypadek nie pozwolili mu na start w odbywającym się tydzień później wyścigu w Indianapolis, a zamiast niego swój debiut miał Sebastian Vettel.
Robert Kubica, bezkompromisowy i szybki, długo był czarnym koniem wśród kierowców Formuły 1. Z Lotusem-Renault chciał się wspiąć na szczyt, kiedy to kilka tygodni przed początkiem sezonu podczas hobbystycznego rajdu we Włoszech odniósł wielokrotne, ciężkie obrażenia dłoni i złamania ramienia i nogi. I znowu miał anioła stróża – bariera przedziurawiła na wylot Skodę Fabia. Zakończyła się kariera w Formule 1, ale mężczyzna z Krakowa nie chciał zaakceptować tego, że w wieku 26 lat miał stracić sens swojego życia.
Od 2013 próbował sił, na początku nawet na poziomie rajdowych mistrzostw świata, chociaż rajdy przyniosły mu tyle nieszczęścia. Zaczęło się dobrze, tytułem mistrza WRC 2, wygrywał w mistrzostwach Europy i nawet prowadził podczas rajdu Monte Carlo. Jednak, zwłaszcza na ciasnych odcinkach, ruchomość ramienia sprawiała mu kłopoty, przydarzały się błędy.
Trzy lata napędzała go bezwzględna ambicja, często miał pecha, nie zawsze idealny sprzęt: “Ubiegłe lata były ciężkie. Nie zawsze mogłem być konkurencyjny” – stwierdził Robert Kubica. Ale marzenie pokonania najważniejszego zakrętu w swojej karierze nie opuściło go do dzisiaj. Nie chodzi tu wcale o splendor, bo tego nigdy nie lubił. Wyzwanie żyć i jeździć na limicie jeszcze stale go pociąga, chociaż już dwa razy ten limit przekroczył. Po optymistycznie przebiegających testach w Spa-Francorchamps, na jednym z najbardziej wymagających torów w ogóle, w ten weekend wystartował w 24h Dubai za kierownicą Porsche GT3.
Ekstremalne życie i jazda ciągle go jeszcze pociągają. Jego zespół startował z 10 pozycji, ale po wycofaniu się nie został punktowany, ponieważ nie przejechał przepisowych 60% dystansu. Kubicy włosy się przerzedziły, rysy nabrały twardości. Jednak ciągle w jego oczach widać ten ogień. Ze wszystkich “nawiedzonych” w Formule 1 był tym na największym luzie, organizował rundki pokerowe z Michaelem Schumacherem, nocami jeździł wirtualne wyścigi z najlepszymi graczami komputerowymi świata. Przy całej swojej namiętności do jazdy przez pola, odkrył teraz swoją starą miłość – tory. Trzeba przyznać, że wyścigi długodystansowe są bardzo daleko od jego początkowych zamiarów powrotu do królowej motorsportu, ale powrót do cockpitu zaprowadził go przynajmniej na jego stare terytorium. Renault poprosiło go o pokonanie kilku okrążeń w symulatorze zespołu w brytyjskim Enstone.
Kubica uchodzi za mistrza takich testów, obrażenia jego ramienia nie odgrywają tam żadnej roli. W ostatnich latach odbywał też takie próbne jazdy dla mistrzowskiego zespołu Mercedesa jednocześnie był to początek planu umożliwienia startów w wyścigach długodystansowych. Z myślą o wyścigach długodystansowych po zakończeniu marzeń o Formule 1 już się oswoił “Jeszcze dwa lata temu mało mnie to interesowało, ale teraz jest inaczej. W wyścigu długodystansowym też trzeba być szybkim. Konkurencja jest mocna.” – mówi Kubica. Wspólnie z mechanikami z renault pracuje nad optymalnym z punktu widzenia obrażeń ręki systemem zmiany biegów. W Mercedesie wziął w ubiegłym roku udział w 12h wyścigu, zakwalifikował się na 3 pozycji. To dodaje odwagi i budzi apetyt.
Asfaltowa przygoda zdaje się dodawać mu siły, podobnie, jak było to z powracającymi do cockpitu Alexem Zanardi i Alessandro Nannini. Kubica, raczej należący do skrytych, cieszył się szczególnie z tego, że znowu towarzyszy mu tylu polskich kibiców..
Ponowne spotkanie z lepszymi czasami ? “Ważne dla mnie było zobaczyć, jak będę odczuwał jazdę na torze. Okazało się, że nie zardzewiałem.” zbilansował po pierwszym teście. “Chcę nadal spędzić jak najwięcej czasu w samochodzie.” Tylko na chwilę robi się rzewny, kiedy w Spa stanął na podium: “Stanąć tam znowu na podium, to dobrze zrobiło. Oczywiście nie tak, jak przed 6 laty, kiedy stałem tu jako trzeci w F1, ale takie jest życie. Mój rytm się zmienił”. Robert Kubica prześladowany jest przez swoją pasję – i jednocześnie podąża za nią: ruch okrężny bez końca.
Żródlo: sueddeutsche.de Elmar Brümmer
KOMENTARZE KIBICÓW
Social media