^

Robert Kubica - Klub Kibiców

środa, 5 lipca 2017

Kubica w F1 : Szanse 80 – 90% – Ferrari w grze o kontrakt z Polakiem w 2018?

Festiwal szybkości w Goodwood był na pozór tylko niewinną przejażdżką, ale oczy całego zgromadzonego tam środowiska były zwrócone na tego jedynego w swoim rodzaju, genialnego kierowcę i niezłomnego człowieka. W końcu wszyscy mieli dostęp do Roberta Kubicy i mogli się przekonać ile prawdy jest w jego historii, która na naszych oczach urasta do rangi legendy. Media rozpisały się o Robercie Kubicy po Goodwood Festival of Speed – “Dlaczego Ferrari powinno podpisać kontrakt z Kubicą” pisał Autosport. W rozmowie z AutoExpress Kubica ocenia swoje szanse na powrót do F1  “Jestem ogromnym realistą i twardo stąpam po ziemi, powiedziałbym że 80 lub 90 procent”. Natomiast BBC pisze o kolejnych testach Polaka z Renault, które mają rozwiać wątpliwości w kwestii powrotu Kubicy do F1.

Kubica F1 Szanse 80 - 90 - Renault czy Ferrari w 2018

Redaktor naczelny Autosport na Europę, Damien Smith, napisał dogłębną analizę sytuacji Roberta i opatrzył ją dość prowokującym tytułem “Dlaczego Ferrari powinno podpisać kontrakt z Kubicą.”

Renault zapewnia, że pomoc Robertowi Kubicy w powrocie do samochodu Formuły 1 była przysługą dla uwielbianego kierowcy. Kryje się za tym jednak coś więcej i Ferrari powinno to wykorzystać. Jeśli byłbyś szefem zespołu Renault Formula 1, czy dolewałbyś benzyny do ognia spekulacji, że kiedyś ciężko ranny Robert Kubica mógłby sensacyjnie powrócić do F1 wbrew wszystkim przeciwnościom? Nie, oczywiście, że nie.

Właśnie dlatego ostrożne rzucenie “koca gaśniczego” przez Cyrila Abiteboula w czasie GP w Baku powinno być traktowane z pewną rezerwą. Abiteboul nie powie, że Kubica jest całkowicie gotowy, aby ścigać się na najwyższym poziomie, ani że jest tak zadziwiająco szybki jak kiedyś – nawet jeśli jest.

A właśnie jest – przynajmniej według tych, którzy byli świadkami jego wyjątkowego testu w Walencji na początku czerwca za kierownicą Renault E20 z 2012r . Jeśli jest jakaś szansa, że Renault zaangażuje Kubicę na 2018 rok – co powinno nastąpić – Abiteboul nie byłby na tyle głupi, aby zdradzić cokolwiek w tej chwili.

Nie tylko stworzyłby niepotrzebną medialną burzę w środku trudnego sezonu, kiedy zespół stara się po cichu uporać z ożywieniem śpiącego giganta, ale również ostrzegłby swoich konkurentów przed niesamowitym wydarzeniem – nie tylko pod względem dobrego PR, ale, co ważniejsze, pod względem czystego potencjału, który Renault mogłoby zdobyć.

Głównym graczem wśród rywali, którzy powinni trzymać rękę na pulsie, jest Ferrari. Jeśli “wierzgający koń” [Ferrari] jeszcze nie interesuje się możliwościami Kubicy, to potrzebuje solidnego strzału ostrogami.

Właśnie teraz, właśnie tu, Ferrari powinno latać za Kubicą z kontraktem gotowym do podpisu, tak jak kiedyś, gdy w 2012 roku Polak miał jeździć w tym zespole razem z Fernando Alonso. Dlaczego? Ponieważ Kubica, kierowca, którego Alonso cenił najbardziej ze wszystkich rówieśników, jest wyjątkowy. I zauważcie, nie BYŁ wyjątkowy. Czas teraźniejszy jest tu celowy.

kubica alonso

Jeśli test 6 lipca na torze Ricardo Tormo w Walencji byłby tylko dobrym uczynkiem wobec bardzo lubianej i szanowanej postaci – tak jak wzruszające okrążenia toru Lausitzring Alexa Zanardiego w Indycar,  ledwie dwa lata po utracie nóg – Renault nie bałoby się udostępnić tego szerokiej publiczności.

Ale zespół tego nie zrobił. Ponieważ zamiast dobrego uczynku dla kierowcy, który prawie stracił prawą rękę w strasznym wypadku w Ronde di Andora Rally w 2011 roku, był to prawdziwy test. Zespół Renault oceniał możliwości Kubicy, podobnie jak robi to z każdym innym obiecującym talentem.

Czy test był tylko dla Roberta, żeby zaspokoić jego pragnienia i udowodnić sobie samemu, że ciągle sobie radzi w bolidzie F1? Nie, nic z tych rzeczy. Choć widać, jak silne więzy łączą ten zespół ze swoim byłym kierowcą, to jednak F1 nie rządzi się emocjami do tego stopnia.
Długie i krótkie przejazdy, symulacje kwalifikacji, stinty z dużą i małą ilością paliwa… w końcu imponujące 115 okrążeń w ciągu dnia, podczas którego poprawił czas rezerwowego kierowcy Sergieja Sirotkina…

Nic dziwnego, że mój kolega Anthony Rowlinson – jedyny dziennikarz, któremu pozwolono brać w tym udział i którego relację z tego dnia można przeczytać w sierpniowym numerze “F1 Racing” – jak szalony opowiadał o tym czego właśnie był świadkiem.
Był to z pewnością wyjątkowy dzień w życiu Roberta Kubicy. Co ważniejsze, był to potencjalnie wielki dzień w całej historii wyścigów Grand Prix.
Anthony opowiadał jak były dyrektor sportowy Renault, Alan Permane, który za nic na świecie nie opuściłby tego testu, wyjechał z Walencji przekonany, że Kubica powrócił w najbardziej kompletnym znaczeniu tego słowa.

Prawy nadgarstek może mieć swoje ograniczenia, ale z przerobioną kierownicą, która pozwala mu na zmianę biegów w górę i w dół lewą ręką, Robert po prostu jest w trybie “Gwiazdy Śmierci”: innymi słowy, w pełni uzbrojony i gotowy do działania.
Wyobraźcie sobie, co to może znaczyć dla F1. Człowiek na miarę mistrza świata, który wraca do grona dostępnych kierowców, niespodziewanie i właśnie wtedy, gdy może być najbardziej potrzebny.

Renault, które miało tyle życzliwości, a co ważniejsze – dobrego wyczucia, aby dać mu szansę w Walencji, powinno mieć pierwszeństwo w dostępie do talentu Roberta. Pomyślmy więc – jeśli Abiteboul jest tak bystry na jakiego wygląda, to ma już podpis Kubicy na jakiejś wstępnej umowie.
Jeśli jednak Renault zignoruje to, że Kubica jest dostępny, to Ferrari powinno włączyć się do gry.
Dlaczego? Zastanówmy się nad tym.

Poza zbiegiem okoliczności, bo Kubica niemal na pewno zostałby kierowcą Ferrari, gdyby nie wbił się w tą okropna barierkę w lutym 2011 r., Scuderia z pewnością bardzo potrzebuje topowego kierowcy żeby walczyć w następnym sezonie, nawet zakładając, że ​​Sebastian Vettel nie chce przejść do Mercedesa teraz gdy “Czerwoni” znów są szybcy.

Kimi Raikkonen, choć trudno to sobie wyobrazić, mógłby pozostać w zespole na piąty sezon swojej drugiej kariery, w której do tej pory nie wygrał wyścigu. W dodatku przegrywa 6:2 w kwalifikacjach z kolegą z zespołu i jest 80 punktów za nim po zaledwie ośmiu wyścigach. Ale wciąż jest szybki, czasami, ale nie to jest najważniejsze.

Kubica Renault

Jeśli mistrz z 2007 roku nie zacznie zaraz dorównywać w punktach Valtteriemu Bottasowi, to Ferrari straci tytuł mistrza konstruktorów w tym roku. Problem w tym,  że na jego miejsce wcale nie widać wielu pewniaków przynoszących punkty.

Mówi się, że Ferrari stawia na młodzież. Mówi się, że sam Sergio Marchionne (dyrektor generalny Fiat Chrysler Automobiles oraz Ferrari) ma na oku Antonio Giovinazziego, który pod nieobecność Wehrleina debiutował w Sauberze, natomiast szef zespołu Maurizio Arrivabene skłania się ku liderowi mistrzostw Formuły 2 Charlesowi Leclercowi. Tyle, że na tym etapie ich kariery, z pewnością byliby ryzykowni dla zespołu Ferrari, który znów jest w stanie walczyć o tytuły.

A co ze sprawdzonymi zwycięzcami? Maxa Verstappena i Daniela Ricciardo niewątpliwie trudno wykupić od Red Bulla, choć takie przejęcie byłoby niezłym wydarzeniem. Alonso? Tylko w snach. Choć wrócił do McLarena, to na pewno nie ma powrotu do Ferrari.
Carlos Sainz Jr to bardziej realistyczna propozycja i wydaje się mieć wszystko czego trzeba do zrobienia kolejnego kroku w karierze, ale od lat mówi się to samo o Nico Hulkenbergu i Romainie Grosjeanie, a Ferrari wciąż jest przekonane. Dla obu być może już za późno by wskoczyć do tego pociągu.

Po naświetleniu całego kontekstu wracamy więc do Kubicy. I co z nim?

Zrozumiałe, że Ferrari potrzebuje solidnego dowodu, że wciąż jest tym samym kierowcą, którego kiedyś chcieli mieć w zespole. I ten dowód powinni dostać. Zakładając, że Abiteboul nie związał go umową, Kubica powinien zostać jak najszybciej zaproszony do Fiorano na test F1 (Corsa Cliente), aby inżynierowie Ferrari mogli zobaczyć to, czego Permane i spółka byli już świadkami.

Być może trudno w to uwierzyć, ale dzięki temu testowi w Walencji to już dużo więcej niż tylko dywagacje i życzenia. Robert Kubica, po sześciu latach bólu i cierpienia, mógłby znów rozdawać karty w F1, co zawsze było mu pisane.


John McIlroy z AutoExpress miał przyjemność spotkać się z Robertem na sesję pytań i odpowiedzi – oto one:

Kiedy pojawiłeś się w garażu Renault, polscy fani krzyczeli: “Robert wracaj!”. Czy ich sen o pierwszym polskim mistrzu świata F1 jest wciąż żywy po tym wszystkim, co się wydarzyło dotychczas?”

Robert Kubica: „Wybiegamy zbytnio do przodu. I to bardzo. Najlepszym dniem dla mnie byłby taki, kiedy mógłbym prowadzić i czułbym że mogę jeździć dokładnie tak samo jak przed wypadkiem. To jest mój cel numer 1, który jak myślę, jest teraz osiągalny.”

A więc powiedz nam o Walencji. Zrobiłeś 115 okrążeń i była to kompletna symulacja całego weekendu GP F1?

Robert Kubica: „Tak. Wiedziałem nieco wcześniej o teście – może nie na sto procent, ale wiedziałem, że coś wisi w powietrzu, więc zacząłem się przygotowywać całkiem intensywnie. Próbowałem zrobić to najlepiej jak potrafię. Oczywiście, mam swoje ograniczenia. Muszę je kompensować lewą ręką, a więc muszę być w formie lepszej niż kiedykolwiek indziej. I jestem. Moja kondycja fizyczna nigdy nie była tak dobra jak teraz. Kosztowało mnie to sporo czasu, ale dziś stało się to czymś w rodzaju codziennej rutyny, co daje mi dobre samopoczucie na co dzień.”

kubica flaga

fot. Renault Sport F1

Wybrałeś Walencję dlatego, że to dość kręty tor?

Robert Kubica: „Przed testem zostałem zapytany, na jakim torze chciałbym pojechać. Powiedziałem, że nie mam żadnych preferencji. Gdzieś mogłoby być jeszcze trudniej, ale proszę bardzo… Nie mam nic do ukrycia, ponieważ przede wszystkim była to możliwość zobaczenia na jakim jestem poziomie i jak dobrze mogę wykonywać tą pracę – oraz jak będę się czuł.

Walencja jest całkiem płaskim torem, więc oscylację energii z dołu samochodu nie są tak duże dla pleców, ale ciągle jest to tor dość kręty i nie ma za dużo prostych. To tor całkiem wymagający fizycznie – nie aż tak jak niektóre inne, to prawda, ale jest na nim dużo pracy. Co więcej, mieliśmy ekstremalnie gorącą pogodę – temperatura asfaltu wynosiła 60 stopni. A więc to nie był łatwy dzień dla zarządzania oponami i tak dalej. Ale było fajnie. Muszę przyznać, że to był jeden z najlepszych dni w moim życiu.”

Więc jak teraz wygląda sytuacja?

Robert Kubica: „Moim pierwszym celem było zobaczyć czy wciąż jestem w stanie to robić. To mniej więcej zostało osiągnięte. Po drugie, realistycznie mówiąc, podnoszenie poprzeczki powoli i krok po kroku. F1 to trudna dyscyplina, a ja byłem długi czas z dala od ścigania. Myślę, że większość znaków zapytania, które miałem, to przeszłość i czuję się z tym bardzo dobrze. Właściwie była to dla mnie ogromna ulga ponieważ ten test był czymś w rodzaju „tak, mogę to robić” albo „nie, drzwi do F1 są dla mnie już na zawsze zamknięte.”

Stawka była aż tak wysoka?

Robert Kubica: „Dla mnie osobiście tak. Wiem, że to wygląda dziwnie, bo nie byłem tam długi czas i siedziałem cicho, ale nigdy nie powiedziałem, że nie wrócę. Ponieważ wiedziałem, że mam szansę. Zawsze powtarzałem, że to będzie trudne. Ale Walencja w istocie pokazała, że nie jest to aż tak wymagające jak sądziłem. Jest to bardziej możliwe niż kiedykolwiek zakładałem. To dobre uczucie i jestem szczęśliwy, że ukończyłem ten dzień.
Ponadto jako człowiek widzę, że niekoniecznie wszystko jest skończone. Jeśli będę miał telefon, nie będę musiał myśleć o tym albo mówić „hmmm, może jednak nie będę w stanie”. Odpowiem: „Tak, jestem do tego zdolny. Zróbmy to.”

Robert Kubica Goodwood Renault F1

A więc czekasz na telefon?

Robert Kubica: „To może brzmieć dziwnie, ale nie jestem 18-letnim żółtodziobem, który chce się dostać do F1 za wszelką cenę. Chcę być w F1 jeśli będę w stu procentach pewny, że jestem w stanie to robić. To jest mój cel i chcę go osiągnąć. Dla mnie jest jeszcze kilka kroków do wykonania i zobaczę jak temu podołam i zareaguję. Ale kiedy 80% twoich wątpliwości zostaje wyjaśnionych w ciągu jednego dnia, daje ci to fantastyczne uczucie. Właśnie to wydarzyło się w Walencji.  Byłem zszokowany mówiąc szczerze. To było naprawdę, naprawdę imponujące uczuciowo. Nie mówię o tempie – kilka dziesiątych w tą czy w tamtą – ale uczucie i wrażenia jakie miałem były mówiąc wprost – niesamowite.”

A więc jaki jest kolejny krok – następny test?

Robert Kubica: „Na pewno. Nie mogę od razu przejść do ścigania się w F1. Nie zrobiłbym tego, bo to byłoby szalone. Jeśli ktoś by do mnie zadzwonił i zapytał, czy chcę się ścigać w następny weekend, nie zrobiłbym tego. Nie dlatego, że nie czuję, że mógłbym to zrobić – po prostu nie chcę się spieszyć. To byłoby trudne powiedzieć „nie”, ale po wypadku wiele pracowałem nad moim komfortem mentalnym, nad psychiczną stroną, a ostatnie miesiące były dla mnie najszczęśliwszymi z tych ostatnich sześciu lat. A więc chciałbym pozwolić im trwać tak długo jak to możliwe, a zbyt szybkie przejście niosłoby za sobą wysokie ryzyko, że sprawy mogą pójść źle.

Jeśli zapytałbyś mnie kiedyś jak realistycznie myślałem o szansach powrotu do F1, to umieściłbym siebie w przedziale 10%, maksymalnie 20 procent. Ponieważ zegar tyka, a starzejemy się. F1 toczy się tak szybko, że niektórzy zapominają – nie wszyscy, ale niektórzy.”

Więc przedtem było to 10 lub 20 procent. Jak wygląda to teraz?

Robert Kubica: „Ponieważ jestem ogromnym realistą i twardo stąpam po ziemi, powiedziałbym że 80 lub 90 procent”.

To ogromny postęp!

Robert Kubica: „Tak, to prawda. Ale stawiasz sobie znaki zapytania opierając się na tym co wiesz o sobie i swoim ciele, i jeśli zapytałbyś mnie jak mają się te moje znaki zapytania nawet po pierwszym wyjeździe w Walencji, to one znikały, znikały, znikały i znikały. Wtedy stało się to dla mnie znacznie prostsze niż myślałem. To daje ci pewność siebie i umieszcza cię na kompletnie innym poziomie – na takim, że próbujesz lepiej wyczuć samochód i jechać coraz szybciej. Kiedy miałem komfort, albo inaczej, kiedy problemy z ograniczeniami przestały istnieć po trzech okrążeniach, mogłem się skoncentrować się próbie powrotu do właściwego rytmu. Jestem zaskoczony jakie to uczucie: czuję się tak, jakbym nie jeździł miesiąc, a nie sześć lat.”


BBC : “Kubicę czekają kolejny testy”

Dziennikarz motoryzacyjny BBC Andrew Benson nie ma wątpliwości “Kubicę czekają kolejny testy. On i zespół chcą sprawdzić, czy Kubica może wrócić do Formuły 1”. Jak podaje BBC, krakowianin prowadzący podczas testów w Walencji Renault E20 z 2012 roku był szybszy od trzeciego kierowcy Renault Siergieya Sirotkina. Natomiast w symulatorze Polak uzyskiwał czasy, podobne do etatowego kierowcy Renault Nico Hulkenberga. Renault kolejnymi testami, chce rozwiać wszelkie wątpliwości, które budzi kontuzjowana prawa ręka.


Podsumowanie Goodwood Festival of Speed – Wywiady i Onboard z przejazdu

KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: Greg_OR
o 05:35

Udostępnij:

error: Content is protected !!