Kto z Was pamięta fotografie i materiały video z Rajdu Sardynii, gdzie w kategorii WRC2 Robert Kubica w fenomenalny sposób zameldował się jako pierwszy na mecie – podejrzewam, że wszyscy więc z pewnością pamiętacie młodego kibica w czerwonej czapeczce z flagą, który z wielkimi emocjami witał naszą załogę.
Od tamtej pory minęło już trochę czasu, młody kibic o imieniu Marcin już zdążył wydorośleć, a nawet wystartować w kilku imprezach sportowych – a dokładnie w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski, oraz w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski.
Dziś porozmawiamy z Marcinem Wroną o jego pasji, oraz o tym czy Robert Kubica inspiruje następne pokolenie.
RKKK:
Chyba każdy z kibiców Roberta pamięta tego chłopca z flagą, który podczas Rajdu Sardynii w 2013 roku tak mocno kibicował Robertowi. Z pewnością nikt z nich wtedy nie przypuszczał, że za kilka lat będzie to kierowca rajdowy… Czy Ty już wtedy byłeś pewny, że Twoje wejście na sportową drogę jest tylko kwestią czasu?
Marcin Wrona:
O tym, że zostanę kierowcą rajdowym wiedziałem już na pewno na moim pierwszym rajdzie samochodowym gdy miałem zaledwie kilka lat, lecz nie pamiętam jakie to były zawody i pewnie nawet nie byłem świadomy tej wiadomości, że chcę zostać profesjonalistą ze względu na swój wiek. Po prostu mam już to zapisane w genach.
Po kilku próbach “odepchnięcia” mnie od motorsportu przez mojego tatę – zacząłem trenować piłkę nożną, a później siatkówkę – w 2012r. namówiłem mojego ojca by zabrał mnie na nowo otworzony, halowy tor kartingowy w Rzeszowie. Od tamtej pory ćwiczyłem swoje umiejętności, by 9 maja 2015r. stanąć na starcie 41. Bieszczadzkiego Wyścigu Górskiego w Załużu, gdyż w rajdach samochodowych nie mogę jeszcze jeździć, ponieważ mam 17 lat.
Ale powróćmy 2 lata wstecz. W czerwcu 2013r. razem z tatą postanowiłem polecieć na Rajd Sardynii by dopingować Roberta w jego walce o tytuł WRC2. Jego jazda zrobiła na mnie ogromne wrażenie i tam też udało mi się zamienić parę słów z Robertem, oraz zrobić pamiątkowe zdjęcia. Od tamtej pory zacząłem się przygotowywać do startów mimo tego, że nie miałem pojęcia kiedy one nastąpią. U Roberta podziwiam determinację oraz dążenie do celu mimo przeszkód, dlatego też udało mi się poprawić swoją sylwetkę od tamtego czasu i zbić kilkanaście kilogramów masy ciała.
Do dziś czerpię przykład z Roberta i kibicuje mu w jego zmaganiach w WRC dlatego byłem już na 5 rajdach zaliczanych do Mistrzostw Świata w ciągu dwóch lat.
RKKK:
Więc póki co jesteś bardziej kierowcą wyścigowym niż rajdowym, z kimś mi się to kojarzy. A skoro mówimy o ojcach – pamiętamy wspólną drogę Roberta i jego ojca Artura, Twój próbował Ci wybić ten pomysł z głowy? Jakie miał argumenty? i jaka była reakcja kiedy w końcu nie odpuściłeś?
Kibicom podpowiedzmy, że Roman Wrona miał niemałe sukcesy właśnie tam, gdzie startuje teraz Marcin.
M.W.
Mój tato próbował mi to wybić z głowy już od pierwszego rajdu. Zawsze powtarzał, że to zbyt niebezpieczny sport, gdyż prócz sukcesów miał jeszcze jeden groźny wypadek. Natomiast wszystko się zmieniło, gdy zabrałem go na halowy tor kartingowy. Teraz cały czas mnie wspiera w moich startach i chce dla mnie jak najlepiej i za to chciałbym mu podziękować.
RKKK.
Niedaleko masz już do pierwszej piątki. Twoi rywale to kierowcy starsi z większym doświadczeniem, jakby nie patrzeć… kojarzy się to znów z RK.
M.W.
Tak dokładnie. Teraz nie myślę o wynikach bo jeżeli będę zbierał doświadczenie, odrabiał lekcje z każdych zawodów to myślę, że one same przyjdą, lecz chciałbym zdobyć pudło na najbliższych zawodach – bo do końca sezonu planuję uczestniczyć w jeszcze jednym wyścigu górskim w Prządkach, oraz w jednym rajdzie, gdy zrobię licencję rajdową jeszcze w tym roku, ale jaki to rajd to na razie tajemnica. :)
RKKK.
Swoją pomoc okazali Ci ludzie ze świata rajdów: M. Wisławski, Ł.Byśkiniewicz, W.Chuchała, Ł.Włoch – co zapamiętałeś najbardziej z ich podpowiedzi?
M.W.
Wszyscy pomagali mi stawiać moje pierwsze kroki na torach. Wgłębili mnie w tajniki opisu rajdowego, techniki kręcenia kierownicą, hamowania oraz uczyli mnie wykorzystywać każdy centymetr drogi. Pan Maciek Wisławski wspiera mnie przed każdym wyścigiem i jest dla mnie wzorem do naśladowania.
RKKK.
Masz już pierwszych kibiców, to pomaga? czujesz, że ktoś trzyma za Ciebie kciuki?
Życzymy Ci sukcesów na odcinkach specjalnych i oczywiście Klubu kibiców, którzy będą Cię wspierać zawsze i wszędzie.
P.S.
Będziemy śledzić Twoją sportową karierę i oczywiście zaciskać kciuki.
Powodzenia.
Social media